Szanujmy się
W momencie, gdy to piszę, zostały jakieś dwie godziny do początku ciszy wyborczej. Znajomi i nieznajomi masowo piszą, na kogo zagłosują, na kogo nie i dlaczego. Albo tylko namawiają do głosowania.
I też mogłabym to zrobić, ale nie czuję, że przekonałoby to kogokolwiek. Byłoby to też wtórnym powtarzaniem argumentów, które są znane pewnie wszystkim, którzy w jakimkolwiek momencie mieli wątpliwości, czy lepiej wybrać pana T, pana N, czy żadnego. A jeśli ktoś nie miał wątpliwości, to tym bardziej jeden wpis na blogu tego nie zmieni.
Zamiast tego, proszę Was: szanujmy się nawzajem.
Patrząc na to, co ludzi potrafią wypisywać i mówić na żywo w trakcie tej kampanii, jestem przerażona tym, jak daliśmy się spolaryzować. Jak łatwo nam wrzucić drugiego człowieka do szufladki, zwyzywać, zarzucić same złe intencje, bo nie zgadzają się z nami w jakiejś kwestii. I to nawet niekoniecznie poważnej, jak zdanie na temat tego, czy to dobrze, że dwóch polityków z przeciwnych frakcji wypiło razem piwo.
I wygodnie byłoby powiedzieć, że to tylko "ci drudzy" tak się zachowują, a po naszej stronie jest słodko, tęczowo i wszyscy się kochamy. Tyle że nie, bo zarówno ludzie z prawej, lewej i ze środka się przykładają do budowania wrogości i sztucznych podziałów. Stary znajomy ostatnio napisał, że nie ma cenzuralnych słów na ludzi, którzy głosują na Trzaskowskiego. Inny kolega stwierdził, że nie chce utrzymywać kontaktu z ludźmi, którzy głosują na Nawrockiego.
A mnie przeraża to, jak łatwo w takim razie jesteśmy gotowi kogoś uznać za złego człowieka (bo w drugą stronę: "głosujesz tak jak ja, jesteś pewnie fajnym gościem" to raczej nie działa) dlatego, że w niedzielę postawi krzyżyk w innej kratce. Nieważne, czy to dlatego, że uważa danego kandydata za świetnego i zgadza się w nim ze wszystkim, czy dlatego, że obu traktuje jak mniejsze zło i w rachunku za i przeciw wyszło mu, że kandydata X woli tak na 51%, a Y na 49%.
Uważam, że nie tędy droga. Jeśli naprawdę chcemy, żeby w tym kraju żyło nam się lepiej, to zacznijmy zmianę od siebie. Nie dajmy się pochłonąć tej wzajemnej wrogości. Nie zakładajmy z góry, że osoby o przeciwnych poglądach chcą dla nas źle - a zwłaszcza, jeżeli są to osoby, które mają te inne poglądy, głosują inaczej, ale na co dzień żyją po swojemu i nie robią nic, co nam szkodzi. Złoszcząc się na innych i podsycając w sobie negatywne emocje, nic nie zdziałamy - tylko przysporzymy sobie stresu, a pomożemy co najwyżej politykom i algorytmom.
A jeśli faktycznie chcemy kogoś przekonać do swoich racji, do swoich pomysłów, to rozmowa jest zdecydowanie lepszym wyjściem niż obrażanie się nawzajem.
Także jeszcze raz: szanujmy się kochani, i zamiast zabierać komuś dowód, weźmy go na kawę ☕